Siculiana

20.10.2010

Trzecią rocznicę naszego ślubu chcieliśmy uczcić jeżdżąc na gokartach, a wyszło…

Pogoda średnia – wieje i jakby na deszcz się zbierało. Internet zdechł więc każdy nadrabia zaległości. Po pysznym, zrobionym przez mojego męża obiadku zmieniamy koncepcję dnia na wieczorny spacer w Siculiana – małej mieścince na szczycie wzgórza. Jeżdżąc w stronę Sciaccy zawsze widzę ją z daleka i zamarzyłam sobie zobaczyć jaka jest od środka.

Siculiana

Siculiana

Wjeżdżamy. Parkujemy i ruszamy w labirynt maluteńkich, stromych uliczek.

Docieramy do zamku, którego nie możemy obejrzeć, bo… trwa na nim wesele ( w środę!). Gdybyśmy byli elegancko ubrani… Ech pozostaje nam zadowolić się spacerem. Idziemy, idziemy, aż tu nagle… wyskakuje wielki wilk! Nie! To nie ta bajka. Gasną wszystkie światła. Tym razem to historia prawdziwa. Nagle, kiedy podziwialiśmy nieco zrujnowany, opuszczony kościółek, wciśnięty między inne budynki, zrobiło się całkowicie ciemno. Dobrze, że noc była księżycowa, bez pomocy „łysego” nawet do samochodu byśmy nie trafili, nie mówiąc już o dalszym zwiedzaniu.

W świetle księżyca ciemne uliczki nabierają magii.

Siculiana

Siculiana

Albo pasują do horroru – zależy co kto lubi.

Zamek w pełnym świetle. Żartujemy, że po włączeniu muzyki na weselu zabrakło prądu dla reszty miasta.

Siculiana

Siculiana

Nie znalazłszy żadnej lodziarni w Siculianie, wsiadamy do samochodu mając w zamiarze powrót do sierściucha. Zauważamy jednak znak Siculiana Mare i robiąc kółko na rondzie spontanicznie zjeżdżamy do maleńkiej mieścinki , gdzie w jednej z dwóch restauracyjek serwują lody – rzekomo domowej roboty.

Nieco wystraszeni „nienaruszonym” stanem lodów (widać, że nikt ich jeszcze nie nakładał – pytanie od jak dawna) postanawiamy zaryzykować. Pioter wybiera smak owoce leśne, ja wiśniowo śmietankowy a Dźwiedź pistacjowy. Tak pysznych lodów jeszcze chyba nigdy nie jadłam. Zwłaszcza te pistacjowe. Mniam pychota!

Siculiana Mare

Siculiana Mare

Wyjeżdżając skręcamy na piaszczysty parking (w tę stronę ustawiony był nakaz ruchu), gdzie natychmiast do samochodu podbiega stado sierściuchów. Malutkie kociaki i całkiem duże sierście bez żadnego strachu pakują nam się prawie pod koła. Aż żal, że nie mamy nic, czym moglibyśmy je poczęstować (lody już zjedzone).

Plan obejrzenia filmu zostaje wyeliminowany z chwilą pojawienia się Internetu. Każdy ma coś do zrobienia przy pomocy tego zjadacza czasu.

A jutro znowu Palermo! (Nie odpuścimy tych katakumb tak łatwo!)

Informacje o sycylia

Pewnego jesiennego dnia zapakowali walizki i kota do czarnego wehikułu i pod osłoną ciemnej nocy pognali przed siebie – kierunek Sycylia.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Sycylia i oznaczony tagami , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz